— Prawdopodobnie! — odpowiedział denat wciąż jeszcze omdlewającym głosem — Ja nic nie wiem. Przypominam sobie, że miałem browning w rękach. Co się potem stało — nie pamiętam.
— Doskonale! — zgodził się emeryt — Więc — nieszczęśliwy wypadek! Ja też tak myślałem. Zatem — idę telefonować po doktora. To konieczne. Musi opatrzyć ranę i dać panu coś na uspokojenie. Potem może pana pielęgnować siostra Eupraksja. Bardzo dobra pielęgniarka, całą wioskę leczy. Więc idę. A ten list wrzucić?
Tu pan Piekarski pokazał seledynową kopertę.
Postrzelony wieszcz szeroko otworzył oczy.
— List? A, tak, list! Bardzo proszę, będę panu bardzo wdzięczny.
Tu opadł na poduszki i jęknął:
— O, jak mi głupio! Jak mi strasznie głupio!
Dzięki dyskrecji sąsiadów i świadków dramatu, wieść o zamachu samobójczym młodego mistrza w gościńcu „Pod Złotą Gwiazdą“ nie doszła do wiadomości ogółu. Draśnięcie było tak lekkie, że poeta, przeleżawszy w łóżku dwa dni, głównie dla uspokojenia się po wstrząsie nerwowym, obandażowany przez siostrę Eupraksję, mógł śmiało wstać, a nawet wyjść na przechadzkę.Nawet jeśli ktoś słyszał o jakiemś przypadkowem