— Zdaje ci się tylko! — obraził się poeta — Proszę, muszę iść pierwszy. Chodźcie, państwo.
W kuchni Kryńka stanęła na widok damy jak wryta, a mała Stasia rozpłakała się z wrażenia.
— Powinnam ci nagadać co najmniej pięć arkuszy roli! — szczebiotała Lala — Zimno tu! Jak możesz tak mieszkać, sensu niema a właściwie powiedz mi, co to wszystko znaczy, jak można być takim warjatem, żeby się strzelać, pod pierzyną śpisz? — to obrzydliwe, ale przebaczam ci, bo się dla mnie strzelałeś, pierwsze moje samobójstwo, to znaczy, pierwszy zamach samobójczy dla mnie w mojem życiu, no, uściskaj mnie, dzieciaku!
Lala była cudowna, rozkoszna, zachwycająca, piękna nie do uwierzenia. „Wielki“ Robisz reprezentował wytworny i piękny świat „Dziesiątej Muzy“ i „Srebrnego Ekranu“. Był dostojny, ale ludzki, i lakoniczny, jak napisy filmowe.
— Dowiedziałam się o twoim adresie z pieczątki na kopercie. Ładnie! — paplała Lala — Więc właściwie co myślisz robić? Tu nie zostaniesz, oczywiście — zabieramy cię. Potrzebuję kilku nowych piosenek i Robisz cię potrzebuje.
Reżyser Robisz „odrzucił“ — naprawdę! — głowę wtył, „orle“ spojrzenie zatopił w oczach Polaty, a potem naraz wyszczerzył białe zęby. Miał to być „the genial smile“ amerykańskich „gwiazdorów“.
Strona:Jerzy Bandrowski - Rajski ptak.djvu/70
Ta strona została uwierzytelniona.