Kryńka stoi, oparta plecami o ścianę, i płacze.
Ktoś jej zrobił jakąś przykrość, kobieta przyszła do alkierza wyżalić się Polacie i beczy. Łzy jej płyną po przybladłej twarzy. Wygląda to żałośnie. Słusznie czy niesłusznie, poeta niebardzo przejmuje się łzami kobiecemi, ale nie może patrzeć na nie obojętnie. Napróżno próbował Kryńkę pocieszyć, nie słuchała. Musiała koniecznie swoje powiedzieć, musiała się wynarzekać, wypłakać. Nie ulżyło jej to, nie, zacięła się tylko w swym bólu, patrzy tępo przed siebie, stoi nieruchomo, a duże, czyste łzy ściekają jej po policzkach. Jest bardzo nieszczęśliwa.
Niebrzydka. Usta ma blado-koralowe, twarz gładką, okrągłą, mazurską. Wygląda na pełną, ale kto wie, co na siebie nakłada, żeby jej było ciepło; zresztą w sobie jest też i nabita, nie chuchro.
W robocie dzielna, rwie się do wszystkiego, nie oszczędza się. W stosunku do pracy bojowa jest, z temperamentem. O dziecko dba, byłaby bardzo dobrą żoną, może trochę zanadto chciwa władzy, ale są tacy, którym z tem dobrze... Jej mężowi to się, widać, nie podobało, skoro od niej uciekł... No, trudno...
Ale teraz co?
Domu swego nie ma, matki nie ma, męża też, siedzi u ojca, do którego czuje żal... Czemże jest?
Strona:Jerzy Bandrowski - Rajski ptak.djvu/78
Ta strona została uwierzytelniona.
XVII.