Prócz tego — trudno mu się było w tej szkole dzisiejszej zorjentować. Gimnazjum było koedukacyjne, bardzo postępowe, podlegało komendzie Przysposobienia Wojskowego, żyło w połowie przynajmniej trybem wojskowym. Wynikały z tego niespodzianki, wprowadzające starszego pana w zdumienie, czasem niepozbawione przymieszki zaniepokojenia.
Tak naprzykład córeczka wyznała mu raz, że pewien kolega, chcąc jej okazać współczucie spowodu niezasłużonej „czwóry“, darował jej na pociechę ostry nabój karabinowy.
— Czemuż nie granat ręczny? — zapytał pan Piekarski — I pocóż ci ten nabój?
— Starsze panienki strzelają! — odpowiedziała Kasieńka.
Więc ostry nabój karabinowy może być między dziećmi szkolnemi przedmiotem handlu zamiennego!
Kiedyindziej Kasieńka chwaliła się, że podczas alarmu jej klasa pierwsza stanęła na dziedzińcu w szyku wojskowym.
— Gdzież był ten alarm? — zapytał z zaciekawieniem pan Piekarski.
— W gimnazjum, podczas nauki. Główna Komenda zarządziła.
— W gimnazjum urządzacie podczas nauki alarmy? — wykrzyknął stary — Za moich czasów w budynku szkolnym przestrzegano ciszy i spokoju.
Strona:Jerzy Bandrowski - Rajski ptak.djvu/96
Ta strona została uwierzytelniona.