Strona:Jerzy Bandrowski - Siła serca.djvu/113

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ja — udaję? Naciągam panią? Ani mi w głowie!
— Przecie nie powiesz, że ty w te wszystkie głupstwa wierzysz?
— Otóż teraz mówi pani, jak dziki człowiek. Wybaczy pani, ale w tej chwili ujrzałem w wardze pani wprawioną muszlę, a we włosach pióropusz — bo mówi pani, jak murzynka.
— Tylko sobie zadużo nie pozwalaj! — obraziła się. — To ty jesteś murzyn, jeśli w takie zabobony wierzysz!
— Za-bo-bo-ny! — śmiał się Janek. — Za-bo-bo-ny! Więc telegraf bez drutu jest zabobonem! O, droga panno Kasiu! Bardzo jest z panią źle! Zanadto pozytywnie chce pani myśleć, a wie pani, do czego to prowadzi? Eskimosi —
Dziękuję, Teraz zrobiłeś ze mnie Eskimoskę dla odmiany.
— Nie, niechże pani da spokój. Biedni ludzie znają tylko to, co ich otacza, dzicy, biedni ludzie. Kiedy biblję tłomaczono dla Eskimosów, pokazało się, że w języku ich niema słowa na „Baranka Bożego.“ Cóż? Trzeba się było dostosować i w biblji eskimoskiej nie mówi się „Baranku Boży“ lecz „Biała foko Boża!“ A przecie mimo wszystko — baranki są na świecie.
— To są dowcipy, mój Janku i szczęśliwa jestem, widząc cię tak pełnym doskonałych pomysłów. Cóż wspólnego jednakże może mieć telegraf bez drutu z zabobonem?
— Zaraz zabobon! Czemże jest elektryczność! Siłą — to wiemy. Ale jaka jest istota tej siły? Gdzie jest definicja elektryczności? Nie wie nikt.