Strona:Jerzy Bandrowski - Siła serca.djvu/124

Ta strona została uwierzytelniona.

tpię. Czy istotnie koniecznem jest, aby pani sama tam jechała — nie wiem i konieczności tej nie widzę. Na rozum rzecz biorąc, mogłoby się bez tego obejść. Ale co znaczy rozum! Nieraz głupstwo zrobione według instynktu serca, bywa rzeczą mądrzejszą od najsubtelniejszego mędrkowania.
Na drugi dzień rozpoczęli wędrówkę od biura do biura, od urzędu do urzędu. Jasnem było, że nikt nie rozumiał i nie mógł zrozumieć konieczności wyjazdu Kasi na front do brata, z drugiej strony jednak siostrze Zaruty nikt odmówić nie chciał, nie mógł, zwłaszcza, że panienka ta znajdowała się pod opieką inwalidy, którego imię cały kraj z podziwem i szacunkiem wymawiał.
Zaopatrzona w odpowiednie papiery, ruszyła Kasia na front. Przez pachnący wiosną kraj, świeżą zielenią pokrywający swe blizny i rany, wiózł ją samochodem Janek. Lecieli białym, czaru pełnym gościńcem z błyskawiczną szybkością, wjeżdżali na lekko zfalowane wzgórza niecierpliwie, zjeżdżali z nich na łeb, na szyję, płosząc samotnych jeźdzców lub żandarmów polowych, których konie nierzadko ponosiły.
— Wygrażają nam pięściami! — krzyknęła Kasia w ucho Jankowi, widząc jakiś patrol, którego rozszalałe konie rozniosły po polach.
— Mogą nawet strzelać, nic nam nie zrobią.
— Zaskarżą.
— Niech przeczytają numer! — śmiał się. — Wolniej jechać nie umiem, jestem lotnik, nie żółw.
— Zawadzisz o co i samochód pójdzie w drzazgi.