Strona:Jerzy Bandrowski - Siła serca.djvu/37

Ta strona została uwierzytelniona.

na jego aparacie i przewieźć go przez zdradliwe otchłanie. Pod nim była śmierć, zaś on, nurzając się w morzu tęczowem piersią obłoczki srebrne przebijając, wielkim głosem uroczyście śpiewał jej pochwałę. Każdą sekundą swego tam istnienia składając jej pokorną ofiarę za triumf jednego oddechu, jednego uderzenia serca. I tak płynął we wschód różowy, aż wreszcie i pieśń jego wsiąknęła w bezmiar i kształt aeroplanu zmalał, zmięszał się z blaskiem niebieskim i zniknął.



29