skąpcy? Czemuż się niem nie podzielić z drugimi? Czy sądzisz, że szczęścia jest zadużo na świecie? Że wszyscy je znają, że wszyscy widzieli jego złoty kwiat?
Pilot zmarszczył brwi, wstał i przeszedł się kilka razy po werandzie. A potem stanął przed siostrą i spytał:
— Kasieńko? A cóż ja mam robić?
Wzruszyła ramionami.
— Pozwól! — mówił dalej. — Przyznaję ci w duchu słuszność, ale — szczerze ci mówię — nie rozumiem cię! Gdzieś w głębi duszy czuję, że nie wszystko jest tak, jakby powinno być, ale konkretnie nie wiem, co mam zrobić! Powiedz-że mi!
Zmięszała się. Pytanie było postawione tak szczerze i poprostu, jak się tego nie spodziewała.
I w gruncie rzeczy nie wiedziała, co odpowiedzieć. Bo to, co jej przyszło na myśl, było właściwie niewytłomaczone a raczej — nie do powiedzenia. Oto, stojąc oparta o balustradę werandy i pełna podziwu dla uroczego wieczoru, pomyślała, jak jest szczęśliwą i jak nieszczęśliwą być — by mogła, gdyby się to skończyło. Z przerażeniem przypomniała sobie, że przecie ten jej ukochany brat jest mężczyzną, młodym, pięknym i sławnym, który prędzej czy później będzie musiał oderwać się od niej, aby pójść w życie i świat ze swoją żoną... Na myśl o tem uczuła niezmierną pustkę dokoła siebie i wówczas zrozumiała dolę — może nie swoją — ale tej osamotnionej, która gdzieś w świecie, nikomu nieznana a tak pełna stęsknionej miłości czeka i, może być, napróżno