— Co ty tu robisz? — powtórzył tatk trochę łagodniej, bo widok syna go zaniepokoił.
— Tatku! — jęknął płaczliwie Eryk. — Ja w żaden sposób nie mogę podnieść tego worka!
— To go nie podnoś — odpowiedział poprostu tatk.
— Kiedy ja zawsze taki worek alalem!
— To odsyp trochę piasku!
— Próbowałem — nic nie pomaga!
Stary odsypał połowę piasku z worka.
— No, dźwignij!
Chłopak, ośmielony obecnością ojca, odważnie naddał sobie worek, ale zanim postąpił krok, już się wraz z nim przewrócił.
— Ty jest czysto niedoczyniony! Tyle piasku trzyletni dzeus uniesie.
— A ja nie mogę, tatku! — skarżył się Eryk.
Z oczu trysnęły mu znów rzęsiste łzy.
Ojciec spojrzał na syna uważnie. Po chwili rzekł:
— Albo ty głupstwa jakieś robisz, albo jest coś nie w porządku. Mów zaraz, bo cię skarcę!
— Ja nie wiem, tatku! — żalił się Eryk. — W żaden sposób nie mogę podnieść tego worka!
Ojciec zmarszczył brwi i chciał krzyknąć. Wtem przyszło mu na myśl, że może syn jest
Strona:Jerzy Bandrowski - Sosenka z wydm.djvu/123
Ta strona została uwierzytelniona.