rybak, ale obcy, który mu powiedział, że piasku nigdy do dom nie zaala, i od tego czasu on worka podźwignąć nie może. Że widział go dzisiaj na wale, że naprawdę worka dźwignąć nie może — i wszystko, jak było.
— Czemu o tem przedtem nie powiedziałeś?
— Bo się balem!
— A czy ty wiesz, że to był „Zły“?
Chłopak rozbeczał się na cały głos.
Matka zaś znowu zdjęła korek, i grożąc nim chłopcu, mówiła surowo:
— A dlaczego przy pacierzu się mylisz? A czemu to święte słowa przez usta ci przejść nie chcą? A czy ty wiesz, że ty jesteś potępiony? A czy ja ci nie mówiłam, żebyś całą prawdę powiedział, bo inaczej Bóg modlitwy twej nie wysłucha i da do ciebie dostęp „Złemu“? Mów, czemu się w pacierzu mylisz?
Prawdę mówiąc, Eryk sam tego nie wiedział. Za mały był, by móc zrozumieć związek rzeczy. Ale w tej chwili tuż przy nim odezwało się kocie miauknięcie.
— Pujka, neńko! Pujka! — krzyknął ze zgrozą.
— Gdzie? Jaka pujka?
— Tu, przy mnie!
— Eheee! Pujka! — domyśliła się matka. — Czarna pujka z przetrąconym grzbietem? Widzisz!
Strona:Jerzy Bandrowski - Sosenka z wydm.djvu/133
Ta strona została uwierzytelniona.