i śpiewających wyuczoną w szkole piosenkę. Wyraźnie usłyszał słowa:
Bawiliśmy się w konopki,
a że były małe snopki,
mało nas, mało nas!
A ty, chłopcze, chodź do nas!
Dziecinne głosy jasno dzwoniły, a pudła stojących w porcie statków, hucząc, powtarzały refren:
Mało nas, mało nas,
a ty, chłopcze, chodź do nas!
Kot morski z początku parskał śmiechem na widok tej flotylli, ale przyjrzawszy się pracy, energji i niemal ojcowskiej troskliwości, cierpliwości i ofiarności jej twórców, po pewnym czasie sam zaczął przyzywać w duchu nowych współpracowników, mrucząc za dziećmi i za statkami:
Mało nas, mało nas,
a ty, chłopcze, chodź do nas!
Kiedy indziej znowu szedł na koniec mola i stamtąd tęsknie przyglądał się zatoce, tu smętnej, szarej i jakby martwej. Rzadko kiedy można było w tym kącie wiku dostrzec brunatne żagle batów rybackich, lub usłyszeć terkotanie motorówki. Za wodą cichą i pustą