Strona:Jerzy Bandrowski - Sosenka z wydm.djvu/31

Ta strona została uwierzytelniona.

znalazł sztelę chłopca okrętowego, ale na jakim statku, nie pisał. Nie był też w domu na Boże Narodzenie, które spędził dość smętnie wraz ze starym Krauzem, w chłodnej i pustej kabinie. Bosman, korzystając z świąt, które zgromadzają rodziny, wyjechał do rodzinnej Karwji, aby się wystarać o trochę pieniędzy i jakieś zapasy żywności.
Wreszcie po Trzech Królach pokazały się koło Helu szproty.
Zdarzyło się tak, że kapryśne ławice szprotowe najchętniej uwijały się wpobliżu opuszczonego okrętu i najwięcej tamtejsze grunta upodobały sobie. Wywiedziawszy się o tem, rybacy zjeżdżali ze wszystkich stron, z całego Małego Morza i z zatoki, i tu, wpobliżu wreku stawiali mance. Skutkiem tego załoga „Gwiazdy Polarnej“ miała codzień rano przed sobą wesoły widok pracującej na morzu licznej flotylli rybackiej, składającej się tak z powolnych pomarenków, jak też i uwijających się żwawo, przeważnie białych, terkocących motorówek helskich. Nad morzem krążyły wtedy dokoła łodzi stada mew. Słychać było głosy rybaków, czasem śmiechy, często gęsto strzały do mew.
Trafiali się czasami goście, ale tylko wtedy, gdy sieci stawiano tuż przy „Gwieździe“. Wtedy można było z rybakami porozmawiać, dowiedzieć się, co nowego na półwyspie,