Namordował się przy tem niemało, bo zelint ważył co najmniej około czterech centnarów.
Ten sposób polowania polega na tem:
Foka, raniona śmiertelnie, zawsze idzie na dno, a wypływa na powierzchnię dopiero wówczas, gdy żółć w niej pęknie, to znaczy — kiedy jest już niemożliwa do przeróbki. Przy polowaniu zapomocą beki ma się możność śmiertelnego jej zranienia, a zarazem uniemożliwienia ucieczki.
Rybak, wyciągnąwszy zelinta na lód, był w pierwszej chwili bardzo ucieszony, kiedy jednak podniósł głowę, aby się zorjentować, w którym kierunku ma teraz iść, doznał wrażenia, jakgdyby wszystko dokoła niego poszarzało. Zdawało mu się nawet, że słyszy dokoła siebie głosy żałosne, wymawiające słowa, których nie rozumiał, ale których znaczenia się domyślał. Było mu, jakgdyby popełnił morderstwo.
Lecz zelint, szybko obmarzając, leżał u jego stóp.
Rybak obwiązał go dobrze lejprem i, nie skradając się już więcej, poszedł ku brzegowi. Bez trudu ciągnął za sobą po lodzie obłe, śliskie ciało. Na brzegu włożył je na saneczki i tak zaciągnął do domu, pewny, że nie spotka nikogo.
Strona:Jerzy Bandrowski - Sosenka z wydm.djvu/323
Ta strona została skorygowana.