Strona:Jerzy Bandrowski - Sosenka z wydm.djvu/389

Ta strona została przepisana.

363

sobą, aby we wszystkich cudach świata móc wielbić jego Stwórcę. Wie z całą pewnością, że nadejdzie dzień, w którym zielone fale przyjdą poń aż na tę wysoką szkarpę, i zarzuciwszy go sobie na wygięte łukowato plecy, poniosą go na otwarte morze.
Powie kto:
— Niemożliwe, aby wody zatoki mogły być kiedykolwiek tak wzburzone!
Aha! Niemożliwe! Mało znacie zatokę! Widzicie tam, na prawo, tych kilka drzew starych i pogiętych na urwistym, wysokim brzegu? To resztki zmytego przez morze dawnego cmentarza. A widzicie tam daleko ten nowy dom? To dom Puszki Strucka, który mu wystawił rząd niemiecki na miejsce dawnego, porwanego przez fale. Takiem to potrafi być Małe Morze w złej godzinie.
Zresztą, chcecie się o tem wszystkiem przekonać, to kiedy będziecie na Helu w tamtych stronach, pogadajcie sami z Kamieniem Podróżnikiem. Znajdziecie go za Borem, wioską rybacką, na granicy leśnej, tuż nad ścieżką, wiodącą do Helu wzdłuż zatoki. To, co tu napisałem, on mi opowiedział, gdy w ciche, słoneczne przedpołudnia jesienne leżałem przy nim na skraju lasu, patrząc na srebrno-błękitne wody zatoki i przyglądając się krążącym nad niemi białym mewom.