Strona:Jerzy Bandrowski - Sosenka z wydm.djvu/424

Ta strona została skorygowana.

młoda, mocna i piękna. Chciej tylko, a i to się spełni. Zajdziesz daleko i zobaczysz to, czego nikt nie widział!
— Zobaczę! — odpowiada Sosenka, prostując się z dumą. — Zobaczę, bo jestem piękna, mocna i młoda!
— Glupc, glupc, glupc! — szepcą jej sąsiadki. — Ona lichy rozum dostała (warjuje).
Plusk! — i Sosenka znowu tańczy w zimnej wodzie. Tańczy i spogląda za odjeżdżającemi batami, zanurzającemi się głęboko. Przybieżały tu lekkie, z dziobami zadartemi a teraz orzą wodę głęboko, a na pokładzie ich piętrzą się srebrzyste zwoje, niby postawy sukna ułożone mance, całe srebrne od utkwionych w ich oczkach bretlingów. Rybacy nie pracują w tej chwili. Zdyszani, mokrzy, odpoczywają siedząc na ławkach, jedzą chleb ze sadłem, palą papierosy i rozmawiają. Tu i owdzie z łodzi pada strzał do mewy. Odpocząwszy, rybacy doprowadzą wszystko na łodziach do porządku i zaczną wytrzepywać szproty z manc.
A tymczasem preki na morzu ćwiczą się niezmordowanie w swym tańcu, plotkując, wspominając dawne czasy i udzielając sobie nowinek morskich.
W ten sposób poznała Sosenka wszystkie „tonie“ czyli tereny rybackie na Małem i Wielkiem Morzu, biorąc udział tak w połowach szprotów i śledzików, jak też i w zimo-