Strona:Jerzy Bandrowski - Sosenka z wydm.djvu/50

Ta strona została skorygowana.



Strąd Dorotki.
Córuśnie Tatusiowej, słodkiej Krzysieńce.

Mała Dorotka dłuższy czas ciężko chorowała. Mamusia była nawet o nią bardzo niespokojna, zwłaszcza, że na całym półwyspie nie było lekarza, a sprowadzać doktora z Pucka i płacić mu sto złotych za wizytę często nie mogła. Doktor był u Dorotki tylko trzy razy: kiedy choroba wybuchła, kiedy zbliżał się kryzys, a potem przypadkowo raz, przy sposobności, kiedy go zawezwano do innego chorego[1]. Dorotka chorowała na ciężkie zapalenie płuc i stan jej był naprawdę

  1. Na półwyspie Helskim aż do czasów polskich wogóle doktora stałego nigdy nie było, Niemcy o kilka tysięcy biednych rybaków polskich nie dbali i nic im na nich nie zależało. Mieli dość rybaków na długiem wybrzeżu swego morza. Tym nie żałowali ani nie skąpili niczego, podczas gdy rybacy polscy, których nie stać było na sprowadzenie lekarza z Pucka, w razie ciężkiej choroby leczyli się sami domowemi środkami, często zupełnie nieodpowiedniemi a nieraz połączonemi z gusłami. Dopiero rząd polski ustanowił na półwyspie stacje sanitarne pod zarządem stosownie wykształconych pielęgniarek a dozorowane przez lekarzy i władze sanitarne z Pucka.