Strona:Jerzy Bandrowski - Sosenka z wydm.djvu/52

Ta strona została uwierzytelniona.

zawsze stać ich było na zaprowadzenie nowych. Trzymając się starych obyczajów i zwyczajów mimo wszystko, wstydzili się ich do pewnego stopnia, i gdy pewien ksiądz, który całe życie wśród nich spędził, ich obyczaje i stroje ukochał i w pięknej książce opisał, obrazili się o to, mówiąc, że ich na pośmiewisko podaje, a gdy który tej jego książki dopadł, wydzierał z niej wszystkie kartki, odnoszące się do dawnych strojów i zwyczajów.
Kiedy Pomorze wraz z półwyspem powróciło do Polski, a letnicy polscy zapełnili wszystkie wioski rybackie, rybacy, a przedewszystkiem ich żony i dorastające córki zapragnęły ubierać się po miejsku. Mało tego. Wiele dziewcząt zaczęło nosić fryzurę chłopięcą i stroić się tak, jak to widziały u letniczek, w krótkie spódniczki, lakierki, cieliste pończoszki i bluzki jedwabne. Zdarzało się nawet tu i owdzie, że za przykładem miejskich elegantek paliły papierosy i piły konjak. Co się tyczy tańców, to tańczono tylko najmodniejsze, począwszy od tanga, a skończywszy na charlestonie. Mistrza tańców na półwyspie nie było, ale rybacy i rybaczki kochają się w tańcu i nietrudno im było nauczyć się go z przyglądania się tańczącym letnikom. Nie podobało się to starszym białkom, które w głos twierdziły, że młodzież grzeszy pychą, i po dawnemu chodziły w święta lub do