Strona:Jerzy Bandrowski - Sosenka z wydm.djvu/87

Ta strona została uwierzytelniona.

na chleb, dzieci jedzą tylko bulwę z lukiem z pod śledzi, a tu święta Bożego Narodzenia nadchodzą!... Bieda wielka we wszystkich wioskach rybackich, bo detki po letnikach i wangorzowe już się skończyły i teraz cały półwysep jest w druku![1] Jeśli jesteście dziećmi i sługami Bożemi, to nas w sztychu nie zostawicie![2]
— Dobrze już, dobrze, ty mała rybaczko! — zawołał, śmiejąc się, Sztorm Westowy. — Jeśli Nordę spotkam, powiem jej, a prośbę twą spełni. Ona krzyczy głośno, hałasuje i rzuca bardzo falami, ale nie jest zła. Na boskim świecie niema nic złego!
— Jakiś ty poczciwy, Sztormie Westowy! — wzruszyła się Dorotka. — Gdybyś nie był tak brzydko umalowany, byłbyś nawet ładny!
— Poczciwy? — odrzekł Sztorm Westowy. — Czekaj, zaraz ja ci pokażę tę moją poczciwość!
To rzekłszy, machnął tomahawkiem, a w tej chwili błysnęło i z nad morza doleciał głos huczącego grzmotu.
— Ajaj! — krzyknęła Dorotka, zakrywając oczka rączkami.

Deszcz ulewny zadzwonił o szyby.

  1. W druku — w ciężkiem, trudnem położeniu.
  2. Zostawić w sztychu, z niem. „Im Stich lassen“ — opuścić w niebezpieczeństwie, w trudnem położeniu.