Strona:Jerzy Bandrowski - Szkarłatna róża.djvu/29

Ta strona została przepisana.

Męciński cuda te przypisywał wstawiennictwu Najświętszej Panny Marii. Co się tyczy bandytów, to może ujście z ich rąk istotnie było cudem, nie wiemy, ale co się tyczy tego, aby człowiek tak głęboko religijny jak Męciński i z takimi jak on dążeniami „cudem“ tylko nie wstąpił na Akademię heretycką, to już przesada. Gdyby się nie potrafił był oprzeć tak marnej pokusie, to jakże wyglądałyby jego siły wystawione na próbę przez wymyślne, okrutne tortury!
Pod koniec 1619 roku widzimy go wraz z biskupem Jędrzejem Opalińskim we Włoszech północnych. Tam znów przydarza mu się cud. Czternastego grudnia, idąc nocą z Padwy do Wenecji, wpadł niedaleko Adriatyku do rzeki Brenty i zaczął tonąć, jako że rzeczka była wezbrana i płynęła prądem ostrym i burzliwym. Nie widząc znikąd ratunku, Męciński przypomniał sobie nagle, iż matka w dzieciństwie poświęciła go opiece Najświętszej Marii Panny. Wtedy tonący westchnął do Matki Boskiej, odnowił ślub i ślubował srebrne wotum, został cudownie ocalony i ślub wypełnił.
Większości dzisiejszych ludzi wiara w cuda, cechująca ówczesnych, może wydać się dziecinnie naiwną. Ja osobiście nie byłbym tego zdania i z całej duszy wierzę w siłę i skuteczność tak zwanych „aktów strzelistych“. Ale nawet i gdyby ta wiara w cuda była zbyt pochopną i dziecinnie naiwną,