usilnie, aby go wysłano do Japonii, ale jenerał jezuitów wahał się i zwlekał. Jeden z biografów Męcińskiego twierdzi, iż nowy zakonnik tak był wciąż przejęty swą ideą męczeńską, że gdy podczas rozprawy sądowej o zamach na króla Zygmunta III miano sprawcę zamachu, Piekarskiego, poddać według ówczesnego zwyczaju torturom, Męciński miał prosić o wysłanie go do Warszawy, aby się mógł tym torturom przyjrzeć i sprawdzić, czy miałby dość sił, aby je wytrzymać. Nie jest to możliwe, ponieważ, gdy ten proces się toczył (1620 r.), Męciński bawił w Rzymie jako człowiek jeszcze wolny i skoroby chciał jechać do Warszawy, do nikogo o pozwolenie nie potrzebowałby się zwracać. Ale wersja ta świadczy wymownie, do jakiego stopnia płonął żądzą poniesienia śmierci męczeńskiej i jak powszechnie było to znane.
Tymczasem umarł Stanisław i teraz cały już majątek rodziny Męcińskich przypadł Wojciechowi. Wśród bliższych i dalszych krewnych zrobił się popłoch. Naprzód już wiedzieli, co Wojciech uczyni z licznymi włościami. Zaczęły się błagania, pertraktacje i prośby, ale ponieważ sprawa była jasna, do procesu nie doszło i Wojciech mógł, jak tego pragnął, ziemiami swymi obdarzyć Towarzystwo Jezusowe. Przeznaczył je na utrzymanie młodzieży kształcącej się w jezuickim kolegium śś. Piotra i Pawła w Krakowie.
Strona:Jerzy Bandrowski - Szkarłatna róża.djvu/33
Ta strona została przepisana.