rzy po studiach praktycznych wśród Hindusów mieli się w Makao przygotowywać do pracy apostolskiej w Japonii. Otóż Holendrzy, jako heretycy, Jezuitów i w ogóle misjonarzy prześladowali, podejrzewając ich, że pod płaszczykiem szerzenia wiary prowadzą pracę na rzecz wielkich ajencyj handlowych. Oprócz tego wadziła im wszelka kontrola, a już zwłaszcza kontrola ludzi ideowych, jakimi misjonarze byli i są.Tu właśnie zaczynają się już rozdżwięki i różnice między światem interesu a światem ducha. Dlatego to rozmieszczono jezuitów na wszystkich statkach nie jako misjonarzy, lecz jako kapelanów okrętowych, aby w razie napadu Holendrów nie narazić ich na śmierć lub na większe przykrości. I otóż Męciński jako taki niby kapelan został przydzielony do załogi największego statku wiozącego owe kosztowne towary. Widać z tego, że Portugalczycy już wówczas nie wierzyli we własne siły.
Swoją drogą, na załodze trudno było polegać, bo to była zbieranina z całego świata, na pół korsarze wszystkich możliwych ras i kolorów. Z góry można było przypuszczać, że ludzie ci, mający zawsze łatwe utrzymanie na statkach jako majtkowie, życia dla obrony pasażerów narażać nie będą. Mieli zatem słuszność komendanci statków portugalskich, obawiając się w razie napadu wszystkiego złego.
Wyszedłszy na morze flota rozpierzchła się. Lekkie statki szły prędzej, większe i cięższe wlokły się
Strona:Jerzy Bandrowski - Szkarłatna róża.djvu/76
Ta strona została skorygowana.