Przed odjazdem do Japonii napisał list do siostry i konfratrów krakowskich i przesłał im pamiątki po sobie: brewiarz, krzyżyk z kości słoniowej i obraz Matki Boskiej; z tych przedmiotów tylko obraz ocalał w podróży i został wręczony rektorowi jezuickiego kolegium w Krakowie po pięciu latach od wysłania.
Parę słów musimy poświęcić ludziom, o których biografowie nie piszą, zaznaczając tylko, że byli, lecz nawet nie wspominają ich imion. A jednak ludzie ci umierali wraz z misjonarzami, a jako dzieci własnej ojczyzny wiedzieli dobrze, że o ile może jakimś przypadkiem, skutkiem wstawiennictwa którejś z potęg europejskich, misjonarze zdołaliby się uratować, to dla nich wyjścia żadnego nie ma. Byli to tak zwani uczniowie, rekrutujący się w takich razach zawsze spomiędzy krajowców.
Przygotowana przez grono misjonarzy jezuickich wyprawa duchowa na Japonię bez pomocników, znających kraj, ludzi i język, obejść się nie mogła.
Przygotowania odbywały się w Manilli na wyspie Luzon i, rzecz prosta, musiały się toczyć w największej tajemnicy. Kierownikiem wyprawy był padre Rubino, Portugalczyk. On to zawezwał Męcińskiego z Makao do Manilli, gdzie wyprawa bawiła dwa lata wśród krajowców, jednak dokładnie nie wiadomo gdzie. Spośród krajowców szukano pomocników jako przewodników, szukano ich też