Strona:Jerzy Bandrowski - Szkatułka z czerwonej laki.djvu/28

Ta strona została przepisana.

pyszne w ruchu i w wyrazie, z japońską dokładnością wykończone do najmniejszych szczegółów.
— Każda taka figurynka ma swój sens i swoje przeznaczenie — objaśniał Miś. — Niektóre z nich przynoszą szczęście, inne podrzuca się z zemsty w domach wrogów, aby sprowadzić na nich różne plagi. Napozór rzeczy, które widzicie, są niby tylko doskonałą reprodukcją życia, w rzeczywistości każda z nich ma swoją tajemnicę.
Tak mówiąc, pokazywał przeróżne cacka z nefrytu, puzderka niewiadomego przeznaczenia, w wyglądające, jakby były zrobione z koronek, przyciski ze symbolicznemi smokami, czarki na kadzidła, puharki i inne przedmioty, których niezrozumiałe piękno czyniło je w banalnem otoczeniu biednego pokoiku dziwacznemi, obcemi i nadzwyczaj kosztownemi. A potem zwrócił się do Uzbeckiego i rzekł:
— Mówiłeś mi, że poniosłeś wielkie straty i że w ostatnich czasach los cię prześladuje. Mam wrażenie, że zbyt wiele wagi przywiązujesz do materji. To nie warto. Jednakże ponieważ cię to dręczy, chciałbym ci pomódz. Nie dam ci pieniędzy, bo ich nie mam. Zato mogę ci dać coś, co przyniosłoby ci szczęście. Jest to rzecz moja i niemoja zarazem, bo prawdopodobnie skradziona. Nie dam ci jej też na własność. Jeśli ona swe zadanie spełni, odniesiesz mi ją. Jeśli się zgłosi jej właścicielka, oddasz ją.
— Cóż to takiego? — zdziwił się Uzbecki.
Miś wyjął ze schowka pod oknem jakiś większy przedmiot i postawiwszy go z szacunkiem na biurku, rzekł:
— Oto tajemnicza szkatułka z czerwonej laki.
Teraz dopiero spostrzegł, że już zapadł zmierzch.
Zapalił wiszącą nad biurkiem żarówkę. Snop żółtego światła padł na szkatułkę, z której trysnął naraz silny ceglasto-czerwony blask.