Strona:Jerzy Bandrowski - Szkatułka z czerwonej laki.djvu/9

Ta strona została przepisana.
KABAŁA.

Uzbecki śmiał się, a Burkan, trochę nadąsany, powtarzał wciąż swoje:
— A ja ci mówię, że ty się w najbliższych dniach z tą młodą blondynką spotkasz i że ona odegra wielką rolę w twojem życiu.
Burkan uważał się za mistrza w kabale i nie lubiał, jak mu nie wierzono.
— Kabała mówi jasno, że to spotkanie odbędzie się w najbliższych dniach. To jest „na wylocie“... Mówię ci zupełnie poważnie.
— A tom się uśmiał! — śmiał się Uzbecki w dalszym ciągu. — Młoda blondynka — i ja, czterdziestoletni drab, sterany, zmordowany, z siwiejącą brodą... Zapóźno chłopcze, to nie dla mnie!
— Ja mówię tylko to co widzę w kabale, a kabała się nie myli — odparł z przekonaniem Burkan.
— Ja i kobieta — kiwał głową Uzbecki z rozradowaną miną, — kobieta — i ja, ze swojemi wschodniemi poglądami na kobietę wogóle.
Uzbecki, podobnie jak i Burkan, chętnie uważał się za Tatara i niejednokrotnie na ten temat fantazjował. Burkan był istotnie tatarskiego pochodzenia, Uzbecki zaś swą tatarskość wysnuwał z nazwiska, które wywodził od „Uzbegów“. Pochlebiało