dajemy znać sowjetom, żeby nam nie przeszkadzały i na tem koniec.
— Skąd macie broń?
— Od czerwonej gwardji.
— Jaki stosunek do sowjetów?
— Uważamy, że one są dziś przedstawicielami mas ludowych. Możemy z niemi polemizować, lecz do zamachów na nie nie dopuścimy. Przy „zachwacie“ drukarni „Moskiewskiego Listka“, gdzie drukujemy dziś „Anarchję“, pomagała nam „czerwona gwardja“. Jako anarchiści nie występujemy, walczymy w szeregach ludu. Z drugiej strony zaznaczać należy, że naprzykład pułk dźwiński, który w Moskwie uratował sowjety i rozbił junkrów, jest anarchistyczny. Prawda, rewolucja w tej chwili trochę nas osłabiła, dużo anarchistów przeszło do bolszewików. To minie, bolszewizm musi zbankrutować...
— Jesteście tego tak pewni? — zdziwił się Zaucha.
— Absolutnie! — odpowiedział anarchista.
— Dobrze. A jeśli władze bolszewickie, czując, że możecie im być groźni, uderzą na was, póki mają siły?
— Bez boju nie ustąpimy.
— Ale ustąpicie?
— To zależy. Stosunki są dziś takie, że bolszewicy w boju z nami mogą nawet paść. Położenie jest niepewne i krytyczne — sami to wiecie. Może my sami nie pokonalibyśmy bolszewików, mimo to oni na nas mogą się przewrócić. Zresztą — organizujemy „czarną gwardję“.
Strona:Jerzy Bandrowski - Wściekłe psy.djvu/100
Ta strona została uwierzytelniona.