Strona:Jerzy Bandrowski - Wściekłe psy.djvu/106

Ta strona została uwierzytelniona.

— Może nie? Wzniosły styl... Co to, „Anarchja?“ — sięgnął po dziennik, który Zaucha położył na stole. — Jak możesz czytać te bzdur... Czekaj!... „Do poetów pieśni proletarjackich“... Może być ciekawe...
Zaczął czytać głośno:
— Żywiołowy poryw ulicy zmiata wszystko ze swej drogi. Niema wartości większej od realnego, żywego zwycięstwa. A kiedy to zwycięstwo wreszcie stało się nie snem i nie marzeniem, lecz rzeczywistością — na duszę proletarjusza spada odpowiedzialność za budowę twórczą. Dlatego poeci pieśni proletarjackich powinni w imię nowych zamysłów dnia przezwyciężyć wszystkie trudności. Pełna wmyślenia się ostrożność słowa niezbędna jest dla żywości myśli i wypukłości samego obrazu.
— Ładnie pisze, co?
— To każdy potrafi! — burknął Zaucha.
— Słuchaj-że! Poeta-proletarjusz ani minuty nie żyje poza wolnością i ani jedno zbyteczne słowo nie powinno zacierać jego myśli. Ostrożność słowa, pełny zamyślenia stosunek do niego, da poecie wiersza proletarjackiego nową możliwość: uniknięcia rabstwa rymu. Szeregowanie słów, rymowanie, nie zawsze odpowiada idei samego wiersza. Nasz język stworzony został przez naszych przodków, a przyczesały go i wylizały późniejsze pokolenia, wreszcie pracowały nad nim całe plejady poetów burżuazyjnego królestwa.
— Masz, już i języka chciałby się wyzbyć!
— Żebyś wiedział. On tu to mówi:
Odrzucając słabość organiczną tego królestwa, zajęci ideą nowej twórczości, nie możemy używać