Strona:Jerzy Bandrowski - Wściekłe psy.djvu/116

Ta strona została skorygowana.

Niebardzo się to Zausze uśmiechało, ponieważ takie włóczenie się od grupy do grupy i od willi do willi mogło ściągnąć na niego zarzut szpiegostwa, rozumiał zaś, że ludzie, z którymi miał do czynienia, strzelają łatwo, zwłaszcza w nocy i ztyłu. Tak go jednakże zgryzła i zmartwiła cała historja z Chrobakiem, takie go współczucie zdjęło dla nędzy i nieszczęścia ludzkiego, iż postanowił sobie mimo wszystko ratować i pomagać. Widział, że Chrobak, patrząc już w twarz rzeczywistości, prędzej czy później przyjdzie do siebie. Dlatego postanowił odnaleźć drugą — jak przypuszczał — zupełnie „zbłąkaną owieczkę“ i, nie zważając na nic, szukał Popiołki.
Grup anarchistycznych było dużo, a prawie każda z nich miała swe nazwanie i zajmowała osobną willę. W „Domu Anarchji“, zajętym przez anarchistów-komunistów, był główny ich sztab, dalej, aż do ulicy Sadowej, anarchiści, przeważnie tego samego odcienia, zajmowali kilkanaście „osobniaków“. Był to poprostu rozlokowany w ulicy większy, doskonale uzdrojony oddział, mający „menaż“ i komendę w głównym „objekcie“ improwizowanych w ten sposób koszar. Dalej, rozrzucone po mieście, wymieniano grupy: „Anarchistów niezależnych“, „Anarchistów dońskich“, grupę „Grakom“, „Agruta“, „Uragan“, „Smiercz“ („Trąba wodna“), „Burja“, „Groza“, „Awangard“ i inne, wszystkie dobrze uzbrojone, obficie zaopatrzone w karabiny maszynowe, granaty ręczne i amunicję. Nawet człowiek z tak małem wykształceniem wojskowem jak Zaucha, musiał, obchodząc te gniazda anarchji, zauważyć, że były to planowo rozmieszczone w ulicach grupy bojowe i pla-