Strona:Jerzy Bandrowski - Wściekłe psy.djvu/140

Ta strona została skorygowana.

wał — król, dyktator, wódz lub prorok — musi być, widomy i jasny — przykład, wzór, czyn, najjaśniej wypowiedziane słowo. My, ludzie wyzwoleni, wiemy, że rzesze wyzwalają się tylko przez człowieka.
— Mesjanizm! Znowu? — zdziwił się Popiołka.
— Nie. Wyzwolenie z siebie i dla siebie. Na pustyni, w górach, w obłoku chmury, daleko od hałasującego ludu i bez trwogi o to, że siły wyzwolone strzaskać mogą wszystko dokoła siebie. A one mściwe są i krwawe i krzywdę swą wyrównać muszą stosami okrwawionych ciał. Na nich budować się będzie wolność wesoła zwycięskiego serca.
— Dalej, dalej! — rzekł cicho Popiołka.
— Budować z siebie — w przestrzeni bez miar i wag, bez ciężkich fundamentów, bez tych odwiecznie ciążących i przytłaczających praw. Budować wieże latające lub gnące się, jak pnie palm, rzeki, których wody, do lśniących wężów podobne, pięłyby się po skalnych ścianach na wierzchołki gór, aby stamtąd skakać ku gwiazdom, drzewa stalowemi koronami nurkujące w twardych okopach i porastające brylantami...
— Dalej, dalej! — rzekł cicho Popiołka.
— Z własnej piersi pozwolić wyróść przedziwnie zielonemu drzewu życia, miast owoców rodzącemu miasta, wiszące w powietrzu, ogrody, kołyszące się na stopniach tęczy, zwierzę nowych namiętności, lasy zielone, zroszone czerwonemi rzekami...
— No i co dalej?
— Człowiek — Bóg, ze szczytu góry wodzący okiem, po ruinach niebotycznych, w jakich zagrzebał stary świat, świat swej niewoli. Tygrysy — błą-