Strona:Jerzy Bandrowski - Wściekłe psy.djvu/191

Ta strona została skorygowana.

rzyńskiej, synowskiej — historje niezmyślone, z życia — jak je kto widział. Dużo się z tego można nauczyć. Chcecie to posłuchajcie! Bardzo zajmujące rzeczy. Grogu, Utopja! Opowiadajcie, Eneasz!
Kiedy przed każdym stanęła pełna szklanka mocnego, ciemnego grogu, Eneasz zapalił papierosa i zaczął opowiadać:
— Opowiem wam niedługą historję o kochającym bracie, rzecz niezełganą, niewymyśloną, a którą przypadkiem od początku do końca widziałem — jak zresztą każdy z nas kilkanaście co najmniej takich sprawek w życiu swem oglądać musiał. Wynika z nich, że ludzie, choć drugim narzucają religję, prawo, państwo, policję i kryminały, sami żyją jak dzicy. Głupi się boi, zaś mądry robi, co chce i jak chce.
— Dyć my to wiemy! — mruknął ktoś z kąta.
— Znamy dobrze tę obłudę!
— Otóż mieliśmy tu kilka żon, które zjadły swych mężów, siostrę, która zjadła braci i matkę, matkę, która pożarła syna, posłuchajcie teraz, jak kochający brat zjadł brata:
Nazywał się Ryszard...
— Pańskie imię!
— „Lwie Serce”.
— Był mocny, trochę piegowaty, włosy na głowie kędzierzawe miał, jak murzyn, szczęki jak bokser, oczy kare, wesołe, sprytne. Urodził się w małem miasteczku, brudnem, błotnistem, zażydzonem, gdzie jego ojciec był naczelnikiem stacji towarowej. Staremu nie powodziło się źle, bo brał kubany, dlatego w domu jego zawsze wszystko było. Słodko się jadło, dobrze się piło, a rodzina,