Strona:Jerzy Bandrowski - Wściekłe psy.djvu/200

Ta strona została uwierzytelniona.

Zjemy kwiaty, głazy, gady,
Trawy, gorycz, słodycz, jady,
Żreć będziemy pustkę wszelką
Głębię i wysokość wielką,
Ptaki, zwierza, glisty, ryby,
Wiatr i glinę, sól i grzyby...

Każdy młody, młody, młody,
Czuje w brzuchu wściekłe głody.
Co na drodze — buch!
Wszystko pójdzie w brzuch!

Chór brutalnych, grubych głosów podchwycił refren:

Każdy młody, młody, młody,
Czuje w brzuchu wściekłe głody.

— A cóż to znów za barbarzyński hymn ludożerców? — wykrzyknął Drozdowski.
Atoll spojrzał na niego wyniośle.
— To „Utwierdzenie w dzielności“ Burluka.
— Także poeta!
— Dawid Burluk? To genjalny artysta — wódz artystów — Kolumb faktury — filozof futurystycznego symbolizmu — synteza cudów w sztuce. Ten przedziwny poeta jest usprawiedliwieniem przypływu nowych dni. On — góra mądrego szczęścia. On — ostrze brzytwy chirurga anatomji słów. I mnie wstręt ogarnia na myśl, że znajdą się durnie, które chamskim swym obyczajem po raz setny potępią i oplują prawdę o prorokach, zbawiających piękno.