Strona:Jerzy Bandrowski - Wściekłe psy.djvu/270

Ta strona została skorygowana.

się też o co bić, bo myśleć wolno każdemu, jak chce. Ale ja mam po tamtej stronie żonę z dzieckiem, którą kocham, i do której pragnę się dostać. Dlatego wiem, co robić. Mam program.
— Mianowicie?
— Prowadzić wojnę przeciw Austro-Węgrom do upadłego.
— A środki?
— Środki dyktują mi okoliczności.
— Na ten przykład?
— To każcie mi dać kawy.
Zaucha skoczył.
Panna Ewcia znalazła się tuż za drzwiami, w drugim pokoju.
— Panno Ewciu, moje złoto, moje kochanie, kawy jeszcze niech nam panienka przyniesie.
— Nie wiem, czy będzie.
— Panno Ewciu, ten człowiek zdaleka przyjechał, zmęczony bardzo, niechże się panna Ewcia nad Polakiem dobrym zlituje!
— Otóż słuchajcie! — wykładał Niwiński. — Wielka wojna toczy się wciąż i ten front jest zachwiany, rosyjski front...
— Rosyjskiego frontu niema! — żachnął się Zaucha.
— Ale armja niemiecko-austrjacka jest tu zajęta i ma związane ręce. Nam przecie nigdy nie zależało na tem, aby Moskale Niemców pobili, lecz aby się bili tak długo, póki Niemcy nie zostaną pobite.
— I cóż my teraz możemy zrobić?
— To się pokaże. W kraju jest wielkie niezadowolenie, rozgoryczenie. Pokój brzeski oburzył lu-