Strona:Jerzy Bandrowski - Wściekłe psy.djvu/324

Ta strona została skorygowana.

Huczały armaty, trajkotały karabiny maszynowe, trzaskały gęste, pojedyncze wystrzały, z grzmotem wybuchały bomby i granaty ręczne, hurkotały okryte blachą karabiny maszynowe samochodów pancernych — nie gdzieś daleko, ale w samem mieście, to tu, to tam i bliżej i dalej i tuż pod domem. Do niektórych domów wpadali nieznani, zbrojni ludzie, wołając: — Uciekajcie, będziemy rzucać bomby! — gdzieindziej wdzierali się złodzieje i rabusie, w ściany trzaskały kule i znowu dzika, twarda wojna domowa zgiełkiem swym wypełniła ulice, znowu z okien domów, jęcząc, posypały się szyby, a strwożony burżuj, żegnając się krzyżem świętym, uciekał w najciemniejszy kąt mieszkania.
W nocy podzielono Łotyszów na oddziały, które, wiodąc ze sobą artylerję i eskortowane przez samochody pancerne, rozproszyły się po mieście, osaczając poszczególne schroniska anarchistów.
Najwięcej sił skierowano oczywiście ku „Domowi Anarchji“ i sąsiadującym z nim na Małej Dmitrowce „osobniakom“ anarchistycznym. Obsadzono patrolam i wszystkie ulice między Placem Męki Pańskiej! a Sadową-Triumfalną, a także we wszystkich przecznicach Twerskiej ustawiono karabiny maszynowe. Łańcuch konnych zamknął z obu stron Małą Dmitrowkę.
Około pierwszej godziny w nocy huknęły pierwsze strzały gdzieś w okolicy ulicy Powarskiej. W owym czasie kordon sowjecki dokoła Małej i Wielkiej Dmitrowki zamknął się już i Łotysze mogli rozpocząć atak.
Anarchiści częściowo spali, częściowo rozmawiali, oczekując spodziewanego napadu. Wszędzie