Strona:Jerzy Bandrowski - Wściekłe psy.djvu/325

Ta strona została skorygowana.

stały skrzynie z amunicją i nawet w pokojach pobudowano barykady z szaf, stołów i innych sprzętów. Dyżurujący anarchiści popijali herbatę i rozmawiali półgłosem.
Wtem pojawił się oficer strzelców łotewskich, a oznajmiwszy anarchistom, że ich z rozporządzenia władz sowjeckich aresztuje, zażądał natychmiastowego złożenia broni.
Anarchiści ze swej strony zażądali czasu do namysłu i możliwości porozumienia się w tej sprawie z towarzyszami, zajmującymi domy sąsiednie.
Odmówiono im. Łotysz dał im trzy minuty czasu do namysłu.
Po upływie tych trzech minut rozpoczęły się działania wojenne. Łotysze ostrzeliwali dom, zrazu z karabinów ręcznych, później z karabinów maszynowych, których skoncentrowano tu przeszło dwadzieścia. Podziurawiono kulami okna, zalano je strugami ołowiu.
Ale i anarchiści gryźli. Ukryci za murami odpowiadali z ręcznej broni i karabinów maszynowych, a kiedy zuchwali Łotysze rzucali się do ataku, razili ich zgóry, z dachu i ze strychów, granatami ręcznemi i bombami.
Rozdrażnieni napotkanym oporem Łotysze prali salwami w okna i bramę domu, wreszcie, kiedy to nie pomogło, sprowadzili około godziny piątej rano małe, trzycalowe działko. Ustawiwszy je w Nastasińskim zaułku, tuż pod osobniakami, w którym mieścił się lokal „Koła Pań“, z odległości najwyżej osiemdziesięciu kroków bili wprost w fasadę „Domu Anarchji“, chcąc wybić bramę i zdemoralizować obrońców, zgromadzonych w wielkim westybulu.