Strona:Jerzy Bandrowski - Wściekłe psy.djvu/327

Ta strona została skorygowana.

się bomby na snujących się po ulicy strzelców łotewskich. Łotysze natychmiast odpowiedzieli salwami, a zaskoczeni tem neutralni mieszkańcy domu, zaspani i nie wiedzący, gdzie się podziać, zanim mieli czas z łóżek się zerwać, już byli ranieni rozpryskującemi się kawałkami szkła.
Równocześnie toczyły się walki i w innych punktach miasta.
Uparcie broniła się Łotyszom grupa anarchistów niezawisłych, oblężonych w willi Zeitlina. Niezawiśli poddać się nie chcieli, a uciec nie mogli. Na strzały odpowiadali strzałami, szturmy odpierali przy pomocy granatów ręcznych. O świcie zajechał przed willę samochód pancerny i małe działo polowe. Rozpoczął się nieustający ogień, posypał się z domu gruz, zasypując ulicę rumowiskiem, ginęły pod ogniem karabinów maszynowych i artylerji piękne karjatydy. Z hukiem padła jedna, drugiej salwa karabinowa odcięła głowę, trzeciej nogi, czwartej ręce...
Uporczywie bronił się też „osobniak“ Bankietowa przy ulicy Dońskiej. Na ultimatum wojsk sowieckich „czarnogwardiejcy“ odpowiedzieli strzałami. Łotysze natychmiast otoczyli dom kordonem i otworzyli ogień. Przyszły im na pomoc dwa samochody pancerne, które też ostrzeliwały dom z karabinów maszynowych i lekkich dział małego kalibru. Anarchiści mimo to nie poddawali się, lecz odpowiadali również ogniem z karabinów maszynowych, a także rzucali ręczne granaty. Około godziny ósmej1 rano naprzeciw domu zajęła pozycję baterja dział trzycalowych i zaczęła ostrzeliwać dwa górne piętra domu. Ściany waliły się, lecz zaciekli „czarnogwardiejcy“ niewiele sobie z tego robili. Widząc, że na