Strona:Jerzy Bandrowski - Wściekłe psy.djvu/46

Ta strona została uwierzytelniona.

portu, nie chciałem iść, potem przyszedłem nieogolony i bez rękawiczek, przy raporcie pokłóciłem się z jenerałem, nagadałem mu głupstw i powiedziałem mu, że spełniwszy swój obowiązek, teraz, w niewoli, nie uważam się już za oficera austrjackiego, lecz za Polaka, mogącego dowolnie dysponować sobą. Udało mi się przenieść z obozu do Ufy — sądziłem, że na wolności będzie mi lepiej, tem bardziej, że kolonja polska w Ufie jest liczna — ale, człowieku, co za austrofile! Za zdrajcę mnie uważali. Nie masz pojęcia, co za ciemnota, co za głupota! Wkońcu uciekłem z Ufy do Moskwy, chciałem wstąpić do korpusu Dowbora-Muśnickiego — kręcono, kręcono, aż wreszcie zostałem niby w ewidencji stacjonowanego tu pułku rezerwowego Bartosza Głowackiego. Psiakrew, co za stosunki! W żaden sposób nie można się było do naszego wojska dostać! I tak tu zostałem ze swą ochotą wojskową, a tymczasem Dowbor-Muśnicki pokumał się z Niemcami. Djabeł wie, co teraz począć... Rychło patrzeć rozwiążą i pułk Bartosza Głowackiego... Co robić? Z dnia na dzień się czeka...
— Na co? — spytał Zaucha.
— Właśnie — niewiadomo na co. Germanofile dymią na Ukrainę i tamtędy do wojska, albo też przemykają się do kraju przez Szwecję — wypoczęci, wypasieni na Syberji i w Rosji. Ale co my mamy ze sobą począć? A tu z każdym dniem coraz trudniej żyć...
Pokój Chrobaka, w jednym z drugorzędnych hoteli, posępny, nieopalany, z łóżkiem za przegródką drewnianą, był jednak dość obszerny i tak szczęśli-