Strona:Jerzy Bandrowski - Wściekłe psy.djvu/65

Ta strona została skorygowana.

nicnierobieniu żyć nie może. Trzeba się bić, do djabła, z kimś trzeba się bić!
— Zbłaźnimy się, jeśli pójdziemy przeciw bolszewikom i zbłaźnimy się, jeśli pójdziemy razem z bolszewikami. Jeśli pójdziemy przeciw — świat i Rosja powiedzą, żeśmy szli z reakcją, jeśli pójdziemy z bolszewikami, zgubimy Polskę, świat będzie nas miał za głupców, a Rosja powie, żeśmy byli jej katami. A ja mam tego dość, jestem chory, wątroba mnie coraz więcej boli i idę na kieliszek oliwy.
Tak stały sprawy.

XII.

Zaucha był zły.
Miał się spotkać w „Kole Pań “ z Chrobakiem, ale Chrobaka oczywiście nie było. Co gorsza, „stół ich“ obsiedli jacyś nieznajomi. Wprawiło to Zauchę w zły humor, raz dlatego, że lubił szybką i życzliwą obsługę panny Ewci, powtóre iż, będąc biednie ubrany, nierad szwendał się po salach, między ludźmi, przyglądającymi się ciekawie dziwolągom nędzy. Że zaś przytem miał krótki wzrok i często nie kłaniał się znajomym, kłaniając się zato niepotrzebnie nisko nieznajomym, więc błąkał się od stołu do stołu, zmieszany i zażenowany, rumieniąc się i klnąc w duchu Chrobaka.
Wtem ktoś położył mu dłoń na ramieniu.
— Cóż to, panie Józefie, nie poznaje pan starych znajomych? — mówił za jego plecami dźwięczny, tenorowy głos, jakby nieco chrypką stłumiony.
Zaucha odwrócił się.
Stał przed nim dawny znajomy z Kijowa, jeszcze z początków emigracji, pan Seweryn Piotrow-