Strona:Jerzy Bandrowski - Wściekłe psy.djvu/94

Ta strona została uwierzytelniona.

pierwszy bodaj raz w życiu ma stałe mieszkanie, z którego też ani krokiem się nie rusza. Na jego biurku, niby kodeks Napoleoński, leżało sześć czerwono oprawnych tomów Bakunina we francuskim przekładzie w wydaniu Stocka i Bakunina i jego „Połnoje Sobranje Soczynienij“ w wydaniu Bałaszowa.
Niełatwo jednak było o chwilę spokojnej rozmowy. Co raz ktoś wchodził i przeszkadzał.
Lew Czornyj zniecierpliwił się.
— Pozwólcie, wyjdę na chwilę załatwić sprawy bieżące i postawię pod drzwiami kogoś na warcie, żeby nam nie przeszkadzano. Wolność zupełna nie jest możliwa, póki świat będzie tak gadatliwy, jak obecnie.
Wyszedł, a Zaucha sięgnął po najbliższy tom Bakunina, otworzył go i zaczął czytać:
— Jakobińscy absolutyści i rewolucjoniści szkoły J. J. Rousseau‘a i Robespierre‘a głoszą groźną i nieludzką teorję absolutnego prawa Państwa w imię urojenia, zwanego przez nich to interesem zbiorowym, to kolektywnem prawem lub też kolektywną wolą i swobodą, gdy tymczasem absolutyści-monarchiści ze znacznie większą konsekwencją logiczną prawo Państwa opierają na łasce Bożej. Doktrynerzy liberalni, przynajmniej ci z nich, którzy poważnie traktują teorje liberalne, wychodzą z zasady wolności indywidualnej i — jak wiadomo — podają się niby to za przeciwników zasady państwowości. Oni pierwsi powiedzieli, że rząd, to jest związek urzędników, tak czy inaczej zorganizowanych i obarczonych szczególnym obowiązkiem wykonywania funkcyj państwowych, stał się złem nieuniknionem i że