Strona:Jerzy Bandrowski - Wściekłe psy.djvu/98

Ta strona została uwierzytelniona.

anarcho-syndykaliści są słabi, grupa ich, nieczynna, liczy zaledwie dwunastu członków. Tu cała siła i praca skoncentrowana jest w rękach anarchistów-komunistów, których głównym organem jest nasz dziennik „Anarchja“. Do niedawna biliśmy trzydzieści pięć tysięcy egzemplarzy „Anarchji“, teraz „tirage“ doszedł do pięćdziesięciu tysięcy. Prócz tego wychodzi „Gołos Truda“ i „Swobodnaja Komuna“.
— Publicystyczną propagandą możemy się pochwalić, towarzyszu! — chełpił się Lew Czornyj. — Dwa odmienne kierunki reprezentowane są w Charkowie, gdzie anarcho-syndykaliści wydają „Roboczuju Myśl“, a anarcho-komuniści „Chleb i Wolu“. W Samarze wychodzi „Gołos Anarchji“, w Rostowie „Anarchist“, w Niżnim Nowogrodzie „Pod czarnem znamieniem“, we Władywostoku „Czornoje Znamja“, w Kijowie „Swoboda wnutri nas“, w Piotrogrodzie „Beznaczalje“, w Kronsztadzie „Wolnyj Kronsztat“, wiele pism wychodzi też w innych miastach.
Tu Lew Czornyj wyjął z biurka wielką księgę i rozłożył ją przed Zauchą.
— Dawniejbym wam tego oczywiście za nic w świecie nie pokazał — mówił z uśmiechem. — Jest to księga korespondencyjna z pieczęciami i adresami związków i stowarzyszeń anarchistycznych. Są tu wszystkie miasta gubernjalne Rosji europejskiej i azjatyckiej i wiele miast powiatowych. Prawdę mówiąc, gdzie jest fabryka, tam z pewnością są anarchiści.
— To znaczy: ludzie, którym się może zdaje, że są anarchistami.