— Lud ma tę samą kulturę, co my... Niema co zwalać winę na szlachetczyznę. Historja szlachecka już się skończyła. Co więcej, my jesteśmy w wysokim stopniu kosmopolici... Szlachetczyzny w ludzie najwięcej zostało.
— Może właśnie z tego powodu... Może jesteśmy dla nich czemś w rodzaju jakichś Niemców czy Żydów...
— Tragedja polega na tem, że musieliśmy służyć i być sługami obcego rządu... Nad naszemi głowami bujał stale czarny dwugłowy orzeł...
— Tragedja polega na tem, że ci, którzy wyszli z ludu, nie wracają do niego! — wtrącił Zagórski. — Lud przez to jałowieje!
— Nie można niwelować. Trzeba podnosić!
— Ale w końcu powiedzcie mi, panowie: — Możliwa jest u nas jeszcze rzeź panów, czy nie?
Zrobiło się znowu cicho.
A po chwili odpowiedział dziekan:
— Nie wiem!
Nikt się nie odzywał.
Strona:Jerzy Bandrowski - W białem miasteczku.djvu/217
Ta strona została uwierzytelniona.