Strona:Jerzy Bandrowski - W kraju orangutanów i rajskich ptaków.djvu/102

Ta strona została uwierzytelniona.


W FAKTORJI KUPIECKIEJ. — RAJSKIE PTAKI.

Dziwne to było miasto!
Zbudowane było na małej wysepce Wamma, na piaszczystem wzgórzu a składało się wszystkiego z trzech ciasnych a niezbyt długich ulic, zabudowanych przeważnie domami drewnianemi, pół na pół zburzonemi. Jednakże przystań, którą wjeżdżali do miasta, była dobra, otoczona rafami koralowemi i nadająca się znakomicie dla zapuszczania kotwicy przez mniejsze statki żaglowe. Z jednej strony za rafami koralowemi widać było część wyspy, dalej jedną lub drugą wieś, a naprzeciw nich sięgające szeroko i daleko monotonne morze. Ponieważ wyspa ze wszystkich stron owiana była wiatrami morskiemi, klimat miała zdrowy. Zaś na piaszczysty brzeg łatwo było wyciągnąć większe łodzie, lub też malajskie „prau“, na których kupcy tutaj przyjeżdżali.
Trudno było panu Cilińskiemu wyszukać sobie tutaj odpowiedni dom. Miasto zamieszkałe było w tej chwili, zaledwie przez pół tuzina Malajczyków i Chińczyków, którzy nie mogli dysponować domami do nich nie należącemi. Jeden niezamieszkały dom nie miał dachu, drugi, który właśnie budowano, mógł był być wykończony dopiero za miesiąc — jak mówił jego właściciel, budujący go na spekulację. Trzeci, którego właściciel wyjechał, wymagał naprawy, a na wyspie nie było rzemieślników, mogących się tej pracy podjąć. Wobec tego pan Ciliński nie zastanawiając się długo i pewny, że jakoś do porozumienia wkońcu dojdzie, zajął jeden z najlepszych domów, nikogo się o pozwolenie nie pytając. Służba rozstawiła stołki trzci-