Strona:Jerzy Bandrowski - W kraju orangutanów i rajskich ptaków.djvu/110

Ta strona została uwierzytelniona.

elegant wszelkiemi siłami starał się o wyprodukowanie jakiegoś zarostu. Niewiadomo jakiemi zabiegami zdołał uzyskać, iż górną jego wargę zarosło około półtora tuzina długich i cienkich włosów, z których sporządził sobie coś w rodzaju wąsów. To mu jednak nie wystarczało i koniecznie chciał mieć brodę. Ponieważ zaś nic mu na brodzie nie rosło, wobec tego kultywował pieczołowicie kilka włosów wyrastających mu z brodawki na lewym policzku. Włosy te niejednokrotnie z dumą gładził i nawijał na palec, wyobrażając sobie prawdopodobnie, że ma piękną i bujną brodę.
W czasie sezonu kilku ludzi w Dobbo umarło. Chowano ich na małym cmentarzu tuż za wsią. Wśród kupców znajdował się też jakiś kapłan mahometański, który odprawiał obrzędy pogrzebowe, zresztą bardzo proste. Ciała zawijano w białe prześcieradła i tak je grzebano. Widzowie obsiadali zwykle dokoła grób, zaś kapłan śpiewał kilka wersetów z Koranu. Grób zasypywano ziemią i umieszczano na nim niewielki kół bambusowy z wypisanem na nim nazwiskiem zmarłego. Chińczycy znacznie od Malejczyków zamożniejsi i bardziej kulturalni, więcej dbali o swych zmarłych, których groby zdobili nagrobkami z solidnego granitu, sprowadzanego z Singapoore, z wyrzniętemi głęboko napisami, których charaktery były pomalowane czerwono, błękitno i złoto.
Nareszcie „prau“ była gotowa i można się było puścić w dalszą drogę. Pan Ciliński śpieszył się, gdy naraz pewnego dnia zjawiło się kilka łodzi, których załoga twierdziła, iż po drodze miała do czynienia z piratami. Pan Ciliński nie chciał temu wierzyć. Jednakże właśnie, kiedy wybierał się już w drogę, przybyła łódź, która stoczyła walkę z piratami i miała jednego rannego. Malajczycy twierdzili, że napadło ich pięć większych łodzi piratów i że