koloru. Tę kaszę ładowano do specjalnych naczyń, mniej więcej w ilości 30 funtów, przykrywano ją liśćmi palmy sagowej i w ten sposób sprzedawano jako tak zwane sago surowe.
Kasza ta ugotowana w wodzie przedstawiała się jako galaretowata masa, o smaku trochę cierpkim. Jedzono zaś ą na zimno z solą i cytryną. W wielkich ilościach wypiekano też placki sagowe, w niewielkich glinianych piecykach, zawierających sześć do ośmiu przedziałek na placki. Te przedziałki napełniano kaszą sagową dobrze zmieloną i wysuszoną na słońcu. Pod piecykami rozpalano ogień z chrustu, przedziałki przykrywano lekką pokrywą z kory palmy sagowej i w przeciągu pięciu minut placki były już dostatecznie wypieczone. Gorące placki bardzo były smaczne z masłem, a już upieczone z domieszką cukru i tłuszczu kokosowego smakowały wybornie. Zresztą placki te suszono na słońcu i robiono z nich suchary, które sprzedawano w paczkach po 20 sztuk. Suchary takie mogą wytrzymać całe lata. Naturalnie są ogromnie twarde, ale mieszkańcy tych stron przywykli do tego. Nieraz Tadzio widział małe dzieci zajadające te kamienne placki z takim samym smakiem, z jakim gdzie indziej dzieci jedzą chleb z masłem.
— Bardzo to ciekawy widok — mówił p. Ciliński przyglądając się, jak krajowcy obrabiali ścięty pień sagowej palmy. — Policz z mój bracie, przeciętnie wielki pień palmy sagowej może dać do tysiąca ośmiuset sucharów, ważących sześćset funtów. Twierdzą, iż dwa takie placki wystarczają człowiekowi na obiad, śniadanie lub wieczerzę. Pięć na cały dzień. To znaczy tysiąc ośmset placków sagowych tworzy zapas żywności wystarczający na rok. A teraz weź pod uwagę drugą ewentualność. Dwóch mężczyzn obrobi drzewo w przeciągu trzech do pięciu dni. W następnych pięciu dniach dwie kobiety mogą cały zdobyty zapas kaszy sagowej wypiec w suchary. To znaczy,
Strona:Jerzy Bandrowski - W kraju orangutanów i rajskich ptaków.djvu/156
Ta strona została uwierzytelniona.