Strona:Jerzy Bandrowski - W kraju orangutanów i rajskich ptaków.djvu/164

Ta strona została uwierzytelniona.


TUŁACZKA PO WYSPACH. — SPOTKANIE
Z PROFESOREM. — POLSKA JEST WOLNA.

I tak tułał się Tadzio po różnych nieznanych wyspach, lasach i górach. Nie pytał już, jak się która wyspa nazywa, gdzie leży i kto ją zamieszkuje, a tylko jakie są na niej ptaki rajskie i czy je będzie można dostać. Zmęczony, nieraz głodny, niejednokrotnie zupełnie już nie wiedząc gdzie się znajduje, lecz niestrudzony, parł wciąż naprzód i naprzód, to rozmawiając po malajsku, to na migi, przyzwyczajony do tego, że choćby Bóg wie, jakim językiem krajowcy mówili, on porozumieć się musi i potrafi. Niezależny i zdany na własne siły, stał się człowiekiem żelaznej woli i szybkiej a śmiałej decyzji. Czując, że nie należy przedłużać zbytnio tych naukowych wypraw, starał się istotnie w jak najkrótszym czasie jak najwięcej zrobić. Nie widział już przeszkód, a tylko widział pracę, którą miał przed sobą. Zahartował się, zmężniał, stał się niezwykle zacięty i przedsiębiorczy. Radził sobie w najtrudniejszych sytuacjach, nie oglądając się na nic a tylko idąc prosto do celu. W tym wielkim wysiłku, w tych nieustannych walkach i pokonywaniu trudności, zupełnie już zapomniał o sobie i o wszystkiem, co go z dawniejszem życiem łączyło.
— Byle naprzód! Byle naprzód — mówił do siebie z zaciśniętemu zębami. Im większe były trudności, im większych wysiłków wymagała wyprawa, tem szybciej i energiczniej pracował. Czasami zdawało mu się, że wszyscy dokoła niego ruszają się za powoli. Że jest w nim jakaś siła, którą powinienby obdzielić drugich. Leniwych,