się dokoła drzew opadały ku wodzie w fantastycznych skrętach, niby pełzające powoli węże.
Po przechadzce Tadzio zmęczony wracał ze swym przewodnikiem do hotelu, gdy naraz zatrzymał się przed niewielkim stosunkowo sklepem.
To co w nim ujrzał olśniło go tak, iż przez chwilę słowa wymówić nie mógł. Był to sklep jubilerski, zaś cała wystawa podobna była do olbrzymiego skarbca, w którym mieściły się istne stosy kosztownych kamieni, wyrobów ze srebra i złota, nożów drogocennych o cudnych damasceńskich klingach, przekunsztownie żyłkowanych, o rękojeściach wysadzanych jaspisem, turkusami i rubinami, zaś dalej kołysały się w powietrzu zrobione z cieniutkich, złotych kręconych nitek napierśniki dla tancerek i znów między kamieniami klejnoty kosztowne, pantofelki pięknych mahometanek z jedwabiu, brokatu, aksamitu różnobarwnego, wyszywane złotem, srebrem a niejednokrotnie wysadzane przedziwnie lśniącym kamieniem księżycowym.
— Jak można tyle skarbów zebrać za dwoma oknami! — zdumiał się Tadzio.
— Zapominasz mój chłopcze, że jest to właśnie w kraju, z którego pochodzą wszystkie cuda jubilerskiej i szlifierskiej sztuki. Tuż niedaleko na Cejlonie jest Colombo słynne z handlu kosztownemi tkaninami, branemi z Cejlonu lub z Indji. W tych krajach właśnie żyją i pracują najzręczniejsi złotnicy, których dzieła znacznie subtelniejsze od dzieł Benwenuta Celliniego zapełniają skarbce indyjskich maharadżów. Są tu wyroby złote, misternością i kształtem przypominające najrzadsze kwiaty. Są tu cacka z kości słoniowej nad któremi pracowały dwa lub trzy pokolenia najzdolniejszych i najcierpliwszych robotników. Są tu cudne jubilerskie wyroby z Nikko, arcydzieła z srebra, malowanego dosłownie złotem, którego płytki malutkie japońscy mistrze wpuszczają w przedmiot srebrny, kiedy on
Strona:Jerzy Bandrowski - W kraju orangutanów i rajskich ptaków.djvu/29
Ta strona została uwierzytelniona.