Strona:Jerzy Bandrowski - W płomieniach.djvu/101

Ta strona została przepisana.

i zbyt gorzkie, knajpy duszne brudne i pełne dymu. Trudno było o kąt, w którym możnaby mówić spokojnie.
Jednakże po pierwszej — drugiej szklance, kiedy rozmowy naszych sąsiadów zlewały się w jeden m onotonny i niezrozumiały gwar a twarze i szare mundury znikały w siwym obłoku dymu, zaczynaliśmy mówić swobodniej o własnych sprawach.
— Nie mogę zrozumieć teraz naszej sprawy — mówił mój towarzysz. — Co będzie z Polską? Wszakże, jeśli Niemcy wygrają — koniec z nami!
— Rozumie się!
— Powinniśmy życzyć zwycięstwa sojusznikom...
— Tak jest.
— Ale — ja jestem przecież państwowym austrjackim urzędnikiem! Jako porządny człowiek, honorowy obywatel, ojciec dzieciom — rozumiesz to — czy ja mogę zdradzać?
— Jakto? Więc ty nawet ten naturalny konflikt duchowy uważasz za zdradę?
— Rozumie się! U urzędnika państwowego konflikt tego rodzaju powinien być wykluczony.
— To nie twoje zmartwienie. Ten konflikt jest zupełnie naturalnem następstwem tego, że Austrja wzięła, co do niej nie należało. „Male parta — do czarta! Wzięło się ziemą polską i polską duszę — trzeba znosić konsekwencje.
— Tak. Oczywiście. Pamiętej jednak, że mnie nikt urzędnikiem być nie kazał, że ten rząd dał mi pracę, możność życia, wychowywania w duchu polskim dzieci, że ja mam wobec niego zobowiązania.
— Toteż słyszysz wiernie dalej. Nie wypowiedziałeś swej służby. A że sympatje twoje nie są po tej stronie — coż z tego? Czy Austrja pytała ci się o radę, czy się na twoje sympatje oglądała?
— Ach, Boże, Boże, jakie to wszystko straszne! Czemuż ja nie jestem zwykłym, głupim chłopem, prostym żołnierzem, który robi, co mu każą i o niczem myśleć nie potrzebuje! Jacy my jesteśmy nieszczęśliwi! Taka wojna, taka okropna wojna i my nie możemy się nawet na entuzjazm zdobyć! Jakżeż zniesiemy to wszystko bez entuzjazmu, bez tego moralnego ekwiwalentu cierpień i poświęceń! Kiedy cały świat chwyta za broń, przekonany, że idzie na świętą wojnę, my jedni rezonujemy jak kupcy lub starcy.
— Mało ci było jeszcze tych polskich entuzjazmów?
— Całe życie marzyłem o takiej wojnie. Dziś przyszła. Ja nie