działo się w biały dzeń, na co moje oczy patrzyły, a co uważam za charakterystyczne. Zresztą nie zależy mi bynajmniej na współdziałaniu żydów z polskiem społeczeństwem i bynajmniej za złe im nie biorę, że czuli tak, jak umieli i mogli. Wogóle nie zajmowałbym się nimi, gdyby nie to, że wszędzie ich było widać, że oni najgłośniej manifestowali swoje zapały i postępowaniem swem dowiedli jasno, iż nie można ich uważać ani za naród trzeźwy, ani rozsądny, ani mądry, ani nawet sprytny.
Żydzi austrjaccy byli najzagorzalszymi patrjotami austrjackimi. Ze względu na to, iż w Austrji dobrze im się działo, należałoby uważać ten objaw za naturalny a nawet dowodzący zdolności żydów do tak szlachetnego uczucia, jak wdzięczność. Zapominali oni jednak przytem, że nie są jedynymi tej ziemi mieszkańcami i że mają też pewne obowiązki wobec społeczeństwa, które jest faktycznym tejże ziemi właścicielem, czyli — posiada ją w najprostszem znaczeniu tego słowa. Nad społeczeństwem polskiem przechodzili żydzi najzupełniej do porządku dziennego, pewni, iż liczyć się z niem nie potrzebują.
Aczkolwiek tego rodzaju zachowanie się wobec dawnych gospodarzy, którzy żydom też niemało dobrego wyświadczyli, nie jest ani piękne ani szlachetne, łatwo je pojąć i wytłómaczyć skłonnością, do płaszczenia się tej wschodniej, w gruncie rzeczy niewolniczej duszy, co tylko wówczas czuje się na siłach, gdy znajdzie potęgę, którejby się łasić mogła. Szlachetność jest wprawdzie wzniosłą cnotą, ale pozioma mądrość życia nic o niej nie wspomina. Jestto niewątpliwie cnota pańska.
Są jednak cnoty, których przestrzegać się musi, bo bez nich albo bardzo źle żyć, albo nawet wcale żyć nie można. Nie będę tu tych cnót wyliczał, niemniej naród mądry znać je powinien. Jestto pewnego rodzaju społeczny czy narodowy „savoir vivre“, obowiązujący ściśle nie tylko naród rozbity i roztrzęsiony, jak żydzi, ale — co się dowodnie i niezbicie w tej wojnie pokazało — nawet takie potęgi, jak Niemcy i Austrja. Otóż jeśli my, którzy, w porównaniu z takimi Włochami lub Serbami, stosunkowo jeszcze niedługo mogąc pod obcym kierunkiem rozważać prawa życia, doszliśmy do przekonania, iż przedewszystkiem trzeźwość i rozsądek mają decydować o naszem współżyciu z narodami, powinnibyśmy się spodziewać, iż naród żydowski, przez tyle wieków walając się po cudzych przedsionkach i kłaniając się cudzym bogom, posiada chyba niewyczerpany skarbiec tej politycznej mądrości, o której tak wiele i tak chętnie sam opowiada.
Strona:Jerzy Bandrowski - W płomieniach.djvu/106
Ta strona została przepisana.