Niestety obserwacje, jakie poczyniłem, dowiodły mi, iż żydów nie można brać w rachubę jako poważny czynnik polityczny. Są oni nieostrożni i nierozumni, fanatyczni i zaślepieni, sentymentalni i skłonni do kłamstwa, niepoprawni optymiści, nieznośni i nietolerancyjni w powodzeniu, poniżający się i tchórzliwi w upadku, bez godności, bez umiarkowania, bez miłosierdzia — lekkomyślni ryzykanci!
Tak stary naród i to naród, który takie majątki na dostawach i spekulacjach wojennych porobił a nie rozumieli, że „eventus belli semper dubius est!“ Cóż prędzej złamać się może — od miecza? I cóż — obosieczniejszego? Zwłaszcza, że — oni powinni to byli wiedzieć — zbierało się na wojnę bardzo trudną i ciężką. A właśnie oni rozpuszczali o siłach rosyjskich jak najpotworniejsze plotki, malując wszystkim tę wojnę, jako rzecz nadzwyczaj łatwą i niewątpliwie wygraną. Zaślepiała ich nienawiść — fakt bardzo charakterystyczny, albowiem nam nienawiść częstokroć otwiera oczy. My nie lekceważyliśmy sił niemieckich, my wiedzieliśmy, że walka będzie ciężka i długa i my potrafiliśmy w danej chwili nienawiści również wyzbyć się.
Potrafię zrozumieć zaślepienie spowodowane podziwem i miłością — dlatego nie dziwię się, że żydzi wierzyli w potęgę Niemiec. Tem bardziej jednak ostrożnym trzeba było być, gdy się tego swego rycerza ukochanego „w błyszczącej zbroi“ wysuwało na śmiertelną walkę z wrogiem znienawidzonym — bo a nuż? A co wtedy?
Więc: albo żydzi działali na ślepo, albo też nie umieli, nie potrafili ocenić sił Rosji. Tak jedno jak i drugie dowodzi indolencji, bo czego jak czego, ale siły Rosji pod korcem szukać nie trzeba było.
Druga rzecz, której żydzi nie brali zupełnie — pod uwagę, to to, iż nigdy nie należy zbyt wielkiej wagi przypisywać rewolucjom i ruchom ludowym. Określił to dość jasno Napoleon Wielki, człowiek, który chyba dobrze wiedział, co można zrobić a czego nie można. Według żydów, zaraz po wypowiedzeniu wojny, w Rosji miał wybuchnąć strajk powszechny, bunt w wojsku, bunt floty, powstanie w Finlandji, w Królestwie Polskiem, na Ukrainie, na Kaukazie i w Turkestanie. Taka była teorja — a rzeczywistość? Kilkuset Adżarów uciekło w góry, aby rabować kozy Ormianom. Pomyłka zbyt gruba.
Ale żydzi wierzyli.
— Glauben bedeutet nichts wissen! — mawiał zwykle pewien znajomy mi kapitan austrjacki.
Jakżeż nie wierzyć w to, czego się chce.
Strona:Jerzy Bandrowski - W płomieniach.djvu/107
Ta strona została przepisana.