mniej niebezpieczną dywersję. Klęska Polaków największą korzyść byłaby przyniosła żydom i Niemcom, stosunkowo najmniejszą elementowi ruskiemu. Jest rzeczą jasną, że tam, gdzie Niemcy pobiliby 104,000 Polaków, 30,000 a nawet 50,000 Rusinów znalazłoby się w warunkach znacznie trudniejszych.
Żydzi i niemcy skazywali Lwów na charakter Czerniowiec, miasta z przewagą niemiecko-żydowską, tolerującą inne żywioły. Było to na rękę Wiedniowi, który chciał zrobić ze Lwowa odskocznię na Kijów i Ukrainę. W tym celu zakładano we Lwowie liczne filje wielkich banków wiedeńskich i czeskich, fabryk, domów handlowych itp., przyczem nie pomijano instytucyi pruskich.
A czem właściwie było to miasto? Jakie są jego symbole? Tak malarz, jak i podróżny przyzna, że symbolem Lwowa jest kopiec Unji Lubelskiej, wspaniały i przepiękny pomnik wielkiego dzieła, osadzony w obramowaniu zieleni drzew. Jak Fudżi-Jama japońskiego malarza jest on we Lwowie widny z każdej ulicy. Byłże istotnie dla narodu tem, czem góra była dla japońskiego artysty? Co znaczy? Czy to drogowskaz dla przyszłych pokoleń czy też tylko nagrobek? Są tacy, którzy twierdzą, iż jestto tylko kropka, postawiona na końcu klasycznego, bardzo pięknego i szlachetnego okresu retorycznego.
Kto spojrzy na Lwów z Wysokiego Zamku, spostrzeże z łatwością, że miasto jest w pełni wspaniałego rozwoju. Rośnie w oczach. Kiedyś zabudowywał się Lwów głównie w opiekuńczym cieniu królewskiej twierdzy, na stokach Góry Zamkowej, nieśmiało zstępując w dolinę i chowając się ostrożnie za mury. Dziś jeszcze zielony pas plantacji na Wałach czyli w miejscu starych fortyfikacji wskazuje dawny obwód miasta. Te granice dawno już zostały przekroczone. Klasztory, które ongiś leżały za miastem, dziś są w śródmieściu, kotlinę między Zamkiem a okalającemi go wzgórzami, wśród których Lwów był jak w miednicy, dawno wypełniły domy, wspinające się teraz śmiało na stoki wzgórz. Ku zachodowi — zbocza te już od dawna są zdobyte, Lwów przelał się po za brzegi okalającej go wyżyny i prze przed siebie szeroką falą przedmieść. Dokąd?
Ruiny zamku królewskiego „łyki“ lwowskie sprzedały żydom na budulec, fortyfikacje i stare bramy rozebrano doszczętnie. Wogóle Lwów niezbyt krępuje się wspomnieniami. Jestto naiwne barbarzyństwo i brak pietyzmu kipiącej siłą życiową młodości, która nie potrzebuje jeszcze i nie uznaje wspomnień.
Wśród dachów, wież i wieżyczek widać na dole, w środku mia-
Strona:Jerzy Bandrowski - W płomieniach.djvu/14
Ta strona została przepisana.