Strona:Jerzy Bandrowski - W płomieniach.djvu/26

Ta strona została przepisana.

manów, esaułów, setników, wspomnienia hajdamaczyzny — to Ruś szła, Ruś, sprowadzona na manowce przez nieuczciwą politykę austrjacką, lud ruski, z którego zrobiono janczarów pruskich, ten lud, o którym mówiono, że tam, za kordonem, czekał tylko na hasło...
Jakie tam tajne umowy z rządem wiedeńskim i berlińskim mieli przedstawiciele rdzennej Ukrainy i czy mieli wogóle, tego oczywiście nie wiem, faktem jednakże jest, że zanim od dnia zlotu „Sokoła“ ukraińskiego we Lwowie minęły 3 miesiące, „sprzymierzeńcy rządu austrjackiego i d-ra Michała Bobrzyńskiego“, małoruskie korpusy armji rosyjskiej tryumfalnie wkroczyły do Lwowa, witane kwiatami. Austrja sama przygotowała dla nich teren we wschodniej Galicji a potem za własne błędy odpłacała i mściła się szubienicami.
Zlot „Sokoła“ ukraińskiego we Lwowie zapowiedziany był rozlepionemi gęsto na ulicach afiszami, przedstawiającemi trębacza kozackiego na koniu. Któż mógł przypuszczać, że ten kozak wyobrażony w trzech barwach na murach lwowskich będzie czemś w rodzaju złowróżbnego napisu, wieszczącego tak niedaleką już okupację...
Oczywiście, Lwów o tem wówczas nie myślał. O wojnie poważnie już nie mówiono. Za to my, Polacy, zrozumieliśmy, iż rząd austrjacki postanowił już w Galicji nie liczyć się z nami, że postanowił przejść nad nami do porządku dziennego, osłabić nas, poderwać, znowu rozdzielić.
Tysiące strojnego ludu przeciągały przed memi oczami, ludu bratniego, który przez sześćset lat znosił razem z nami dolę i niedolę, na jednej z nami ziemi żył, w jej obronie wspólnie krew przelewał. Czy ten lud pójdzie teraz przeciwko nam w cudzej służbie? Patrzyłem w twarze tym ludziom, w oczy. Twarze były nieżyczliwe, usta zacięte, spojrzenia posępne, nieprzyjazne... Te oczy groziły nam walką...
Zaiste, przykry to był dzień dla nas. Zdawało nam się, jakby w mieście naszem rozgospodarowała się obca armja. Ignorowano nas najkompletniej. Było to poważne „memento“ pochodzące od rządu austrjackiego. Pocieszać nas mogła tylko jedna rzecz. W tem wszystkiem tyle było intrygi, kombinacja była tak sztuczna, iż fundamentu trwałego jakiegoś gmachu stanowić nie mogła.
Wiedeń sam otwierał Rosji bramy Lwowa.


∗             ∗