Strona:Jerzy Bandrowski - W płomieniach.djvu/27

Ta strona została przepisana.

Tegoż dnia popołudniu rozeszła się wieść o zamordowaniu następcy tronu arcyksięcia Franciszka Ferdynanda d’Este i jego żony.
Namiestnikowi Korytowskiemu tak dalece zależało na tem, aby zlot ukraiński odbył się bez przeszkody, że mimo iż już o trzeciej godzinie popołudniu wiedział o zamachu i był na ćwiczeniach zlotowych, nie uznał za stosowne przerwać ich i otrzymanej wiadomości nie ogłosił. Wiadomość o śmierci następcy tronu ogłoszono we Lwowie urzędowo dopiero po ukończeniu produkcji zlotowych o godzinie siódmej wieczorem.
Równocześnie nadeszła wieść o masakrze Sokołów polskich w Bielsku. Niemcy, wspomagani przez policję i żandarmerję, rzucili się na Sokołów, bijąc ich i towarzyszących im posłów polskich. Za to wbrew pogróżkom niemieckim zlot Sokoła czeskiego w Bernie morawskiem udał się znakomicie.
Zarysował się front, nakreślony przez wojowniczego następcę tronu. Od Sarajewa przez Berno, Białą — Bielsk do Lwowa. Wjazd tryumfalny do Sarajewa miał wykazać płonność pogróżek serbskich, ewentualna masakra Sokołów czeskich w Bernie a polskich w Bielsku miała dowieść przewagi żywiołu niemieckiego w tych miastach, zaś zlot Sokołów ukraińskich we Lwowie miał być dowodem, iż z Polakami liczyć się tam nie potrzeba. Ani słowa, front był szeroki i piękny, niestety, załamał się na jednem skrzydle i w centrum.
Za to my ponieśliśmy klęskę w dwuch punktach.
To był ostatni dzień, w którym Lwów, przynajmniej do południa, poraz ostatni cieszył się swą pogodą umysłu, swą siłą, swem znaczeniem i swym względnym spokojem. Czasy nadchodziły ciężkie, nic jednakże nie wróżyło, iż burza jest tak niedaleka.
Naraz padł grom z jasnego nieba.
I już na zawsze pierzchł spokój i słodka, senna, beztroska idylla.
Dla charakterystyki przypomnę tu zarazem parę faktów drobnych wprawdzie, lecz nadzwyczaj znamiennych.
Gdzieś w tych właśnie dniach odbywał się we Lwowie pierwszy zjazd adwokatów polskich — i w zjeździe tym brali wprawdzie udział — oprócz adwokatów z Poznańskiego i z Królestwa — adwokaci galicyjscy, jednakże Izba adwokacka urzędowego udziału w nim nie miała i gospodarzem zjazdu nie była. Rozmawiałem o tem z adwokatami galicyjskimi i ci powiedzieli mi: Gdyby we Lwowie miano przyjmować adwokatów niemieckich lub rosyjskich powiedzmy, Izba adwokacka musiałaby ich przyjmować, jako instytucja państwa austrjackiego.